Dlaczego akurat tak?
Moim celem od początku, właściwie odkąd pamiętam, nie tylko w tym przewodniku, było zarażenie wszystkich miłością do podróży literackim szlakiem. Zachęcenie czytelników, by po lekturze ruszyli w podróż, odwiedzili domy pisarzy, miejsca związane z bohaterami literackimi. Z czasem pasja ta rozrosła się do domów artystów i podróży serialowym i filmowym szlakiem, które pozwalają spojrzeć na kinematografię z zupełnie innej strony.
Jak to się zaczęło?
Miałam to szczęście, że w życiu mogłam odwiedzić bardzo wiele miejsc, wielokrotnie właściwie wszystkie kraje Europy, w sumie prawie 70 krajów na świecie, na 4 kontynentach. Jednak z wszystkich tych podróży najbardziej zapadły mi w pamięć te zrealizowane relatywnie niedaleko, te, w których towarzyszyła mi książka, historia lub bohater, śladem którego podążałam. W tych podróżach zawsze czułam się jak Alicja w krainie czarów, która dostała klucz pasujący do właściwych drzwi (śladem Alicji i jej autora zdarzyło mi się maszerować w Guildford i Oxfordzie).
Gdy byłam nastolatką, a nawet małą dziewczynką, ponad wszystko marzyłam o tym, by zobaczyć Dom Dzieci z Bullerbyn, odwiedzić Śródziemie i ukłonić się Mistrzowi (J.R.R. Tolkienowi), a później odnaleźć dom Jane Austen. Spełniłam te wszystkie marzenia, a każda z tych chwil była niezapomniana i zostawiła we mnie niezatarty ślad. Wzruszenie było tak wielkie, że zapragnęłam, by bliscy mi ludzie również tego doświadczyli. Marzenie, by podróżować literackim szlakiem, pochodzi z najwcześniejszego dzieciństwa. Pierwszą podróż z książką w ręku odbyłam jednak dużo później, w wieku 20 lat.
Gdy 12 lat temu przyjechałem po raz kolejny do mojej przyjaciółki do Wiednia, by odwiedzić wystawę impresjonistów w Wiedniu, uznałam, że skoro już będę w muzeach, może przeczytam coś na temat Klimta. Nie lubiłam go, nie lubiłam secesji, a już na pewno w wydaniu wiedeńskim.
Trafiłam wówczas na Malowany Pocałunek – lekką lekturę, będącą zbeletryzowaną opowieścią o Gustawie Klimcie. I ta niewinna książka – złapana w locie między regałami bibliotecznymi, z których zgarniałam albumy i opracowania o sztuce- odmieniła wszystko. Nauczyła mnie patrzeć inaczej na postaci z epoki, przybliżyła mi je i uczyniła bliskimi.
Klimt przestał być dziwacznym artystą, zatraconym w czasie ze swoimi inkrustowanymi dziełami, a stał się Gustawem, moim Gustawem. Kobiety z jego dzieł do mnie przemówiły. Znałam je nie tylko z nazwiska, ale i doszłam do takiej wprawy, że ich mimika, wykrzywione dłonie, puste spojrzenie potrafiły opowiedzieć mi historię ich życia i radości.
Do dziś jednym ze wspanialszych wspomnień jest to, gdy po odwiedzeniu wszystkich miejsc związanych z Gustawem pozostało mi ostatnie: Belvedere, gdzie czekał na mnie najsłynniejszy obraz Klimta: Pocałunek. Ciarki na plecach, przyspieszony oddech, palpitacje serca i miliony myśli.
I pomyśleć, że gdyby nie książka zgarnięta przypadkiem z półki nigdy by mnie to nie spotkało. Nie zakochałabym się w Gustawie, nie doświadczyłabym tej wielkiej przyjemności odkrywania świata niemal od środka, za sprawą literatury zderzonej z fizycznym miejscem (wpis o Gustawie znajdziecie tu).
Czasem można się rozczarować. Ale częściej nagrodą jest niesamowite głębokie przeżycie! Gdy osiem lat temu z moją przyjaciółką kręciłyśmy się po ciemnych podwórkach Petersburga, szukając Raskolnikowa, przecierałyśmy ze zdziwienia oczy na widok zaniedbanego placu Siennego, odzierającego książkowe wyobrażenia ze złudzeń.
Jednak warto próbować. Na jedną pomyłkę może przypaść wiele wyjątkowych niezapomnianych chwil.
Co jest niezwykłego w podróżowaniu literackim lub filmowym szlakiem?
Przede wszystkim czas. To nie krótka wycieczka. To sposób na życie. Plan na podróż sporządzony z wyprzedzeniem. Konieczność znalezienia lektur, przeczytania powieści, biografii autora i własna praca źródłowa. Ogrom pracy, ale czy nie o to chodzi? By napracować się, aby móc następnie docenić ze zdwojoną siłą to, co będzie nam dane?
Wiem jednak, że nie każdy z Was może sobie na to pozwolić, by oderwać się na długie godziny i czytać jedna za drugą powieści, biografie, listy, opasłe tomiszcza. Czytane nocami potrafią przyprawić o obłęd radości i zagubienia, gdy od wielu dni przebywa się tak głęboko w czyimś świecie, w innych czasach.
Dlatego wychodzę Wam naprzeciw
Ja miałam ten czas, od wielu lat – właściwie odkąd poznałam Gustawa (Klimta). Więc już dobre 12 lat podróżuję po Europie literackim, a od pewnego czasu również filmowym i serialowym szlakiem.
Czerpię niezwykłą radość z chwil spędzonych nad źródłami jako historyk. Nauczono mnie z nimi obcować – zaznaczam, wybieram, dopasowuję i tworzę z nich w głowie i na blogu obrazy, za sprawą których łatwiej Wam będzie zrozumieć odwiedzane miejsce.
Moje przewodniki mają Wam to ułatwić. Podać na tacy to, co najlepsze. Przygotować materiał tak, by dawał maksimum przeżyć, a nie tracił Waszego czasu. Poprzez selekcjonowanie opisów, cytatów, dobór artykułów i szanse na doczytanie więcej, jeśli znajdziecie czas, sugerując co warto, a czego nie. Wszystko po to, by dać Wam możliwość przeżycia tego co najważniejsze w podróży: głębokiego wzruszenia, przeżycia całym sobą odwiedzanego miejsca i pełnego zrozumienia, jakiego wcześniej nie było Wam dane nigdzie zaznać.
Ten przewodnik (jak i kolejne, które właśnie powstają w ramach mojego autorskiego cyklu) – ma Wam ułatwić podróż śladem Tove Jansson i Muminków. Ja dołożyłam wszelkich starań, by nie było Wam do tej podróży nic więcej konieczne. By praktyczny zestaw informacji oraz poleceń pozwolił Wam z marszu zrealizować gotowy plan, a zawarta analiza źródłowa: wybór cytatów z książek Tove, ale przede wszystkim jej biografii i listów, pozwoliła Wam wyciągnąć z tej syntezy wszystko, co najcenniejsze i bez uszczerbku dla odczuć.
Nie mogę się doczekać, aż zalejecie mnie relacjami z Waszych podróży z przewodnikiem w ręce. Tymczasem polecam lekturę bloga, gdzie znajdziecie masę darmowej wiedzy i inspiracji, dokąd podróżować, co czytać i oglądać, by zaliczyć niezwykły odlot -> zajrzyj na bloga, by sprawdzić:
Podróże Śladem filmu i serialu,
Uściski,